Pakując się tylko w bagaż podręczny nigdy nie biorę kosmetyczki. Wszystko co zabieram pakuję od razu w woreczek o maksymalnej pojemności 1 litra, który na lotnisku wyciągam przy kontroli. W ten sposób łatwo kontrolować ilośc zabieranych rzeczy. Jeśli nie mieści Ci się krem do twarzy, warto przełożyć go do mniejszego pojemniczka. Od dziecka byłam spokojna, raczej zdystansowana, starałam się dobrze uczyć i być wzorową córką. Chciałam być idealna, więc i nie szukałam atrakcji, które mogłyby zburzyć taki mój wizerunek. Wolałam przesiadywać w domu, niż bawić się z innymi dziećmi, bo czułam się stale kontrolowana przez rodziców, bo nie lubiłam i bałam się sporów z koleżankami. Zawsze wytykano mi nieśmiałość, ale i twierdzono, że zjawisko to jest popularne wśród dzieci, że z tego się wyrasta. Obecnie mam 26 lat i nie czuję, żebym z tego wyrosła. Wręcz czuję się z tym jeszcze gorzej, bo mam świadomość, że w tym wieku już mnie nic nie wytłumaczy. Na początku studiów zaczęłam bujne życie towarzyskie. Poznałam chłopaka, miałam mnóstwo przyjaciół. Z czasem wszystkie te osoby odchodziły, zastępowały je inne. Tak samo było z moimi związkami. Zazwyczaj w związki wchodziłam tylko wtedy, kiedy chłopak wiedział czego chce i potrafił do tego dążyć. Przy najbliższej okazji z braku asertywności po prostu ulegałam. Tak wyglądały moje relacje damsko-męskie. Byłam z facetami, którzy sami mnie wybierali. Najgorszy okres przeżyłam 5 lat temu, kiedy moja przyjaciółka odeszła z chłopakiem, z którym myślałam, że już będę na zawsze. Wiem, że jest z nim szczęśliwa, że się pobrali. Ja, niestety, od tej pory straciłam wiarę w siebie. Wszystkie cele jakie sobie stawiam, realizuję ze zwyczajnej chęci bycia lepszą, dowartościowania się na siłę. Przestałam wierzyć w ludzi, przestałam wierzyć w siebie. Zdystansowałam się, nie potrafiłam zaufać, zbliżyć się do nikogo. Nadal wchodziłam w różne związki, ale trwały one od 3-6 miesięcy, czyli czas kiedy byliśmy oboje zauroczeni, kiedy pokładaliśmy w sobie wielkie nadzieje, aż do momentu jak zaczęliśmy przeglądać na oczy. Nie potrafiłam się otworzyć, blokowałam się, analizowałam każde mówione i słyszane słowo. Nie potrafiłam się oddać miłości. Zawsze wynajdywałam choćby błahe szczegóły, które mnie zniechęcały do danej osoby. Czy to z charakteru czy wyglądu. Nasze relacje rozkładałam na czynniki pierwsze. Kiedy sytuacja z facetem stawała się męcząco niejasna z braku wspólnych tematów do rozmowy, to natłok myśli stawał się na tyle dręczący, że prędzej czy później urywałam znajomość, aby sobie zwyczajnie ulżyć. To był główny powód. Nie potrafiłam stawić czoła problemowi, zrozumieć drugiej osoby... Z czasem nawet nauczyłam się nie przeżywać tak bardzo rozstań. Zawsze znalazł się ktoś na pocieszenie, na rankę, ktoś, kto powiedział mi komplement, ktoś na spotkania na kilka miesięcy, dopóki znów nie zaczęłam wynajdywać sobie sama problemów. Obecnie też jestem w związku z facetem, z którym obiecałam sobie nie być. Jest niższy i papuśny, a ja chudsza i wysoka. Zupełnie mi się nie podobał, nie pasujemy do siebie. W dodatku moja mama od dziecka mi wpajała, że facet musi być wysoki, zadbany, miły z buzi, a nie papuśny. A jednak po kilku udanych randkach postawił na swoim i mnie pocałował. Nie czułam nic. W zasadzie chciałam się wyrwać z jego objęć, ale stwierdziłam, że poddam się temu buziakowi, żeby sprawdzić, co czuję. Przerwałam to i byłam zła na siebie, że dałam się pocałować. Obiecałam sobie, że powiem mu przy najbliższej okazji, że był to błąd i nie chce tego powtarzać. Nie było odpowiedniej chwili na taką rozmowę, a jemu znów udało się mnie pocałować, kolejny raz i kolejny. Nie odwzajemniałam buziaków, ale jednak też nie potrafiłam protestować. Później nadszedł dzień, kiedy sama miałam ochotę go pocałować, zrobiliśmy małą imprezę ze znajomymi i stało się. Przespaliśmy się ze sobą. Od tej pory już zupełnie nie wiem, co się ze mną dzieje. On strasznie jest za mną, jest idealny, opiekuńczy, wartościowy, uczuciowy, potrafi dać sobie ze wszystkim radę w życiu, wie, czego chce, jest otwarty. Uwielbiam jego cechy. Staram się do niego przekonać. Mimo że spotykamy się już od czterech miesięcy, to nie potrafię nazwać go swoim chłopakiem. Wiem, że może go to zranić. Nie wiem, co ja robię. Z jednej strony właśnie takiego faceta szukałam. Z drugiej nie potrafię zdzierżyć tego, że jest niższy ode mnie i tak do siebie nie pasujemy, mam kompleksy. Obecnie unikam często spotkań z nim, nikomu nie chcę pokazać, że to jakieś większe uczucie. Zachowuję się jak jakaś nastolatka, dzieciak, nie wiedzący czego chce. Strasznie się obwiniam za to. To wszystko to moja wina, nie potrafię kochać, nie potrafię zaakceptować siebie, nie umiem podjąć decyzji. Po 7 latach wróciłam do mieszkania u rodziców i wstydzę się przy nich pokazywać, że każdy mój związek trwa góra 3 miesiące. Wszystko robię z ukrycia, w kłamstwie. Dlatego właśnie obecnego chłopaka nie przedstawiłam jeszcze rodzicom. Nie wiem, czy przedstawię, mimo że za każdym razem wiedzą, kiedy z nim wychodzę. Później wracam po nocach. Łatwo się domyślić. Mój chłopak jest cudownym facetem, dojrzałym, mieszka sam. Ostatni związek miał około 3 lat temu, teraz chce być ze mną i chciałby ze mną zamieszkać. Ja wciąż się boję podjąć jakąkolwiek decyzji, boję się że go zdradzę, bo może go nie kocham, nie ufam sama sobie. Wiem, że nie potrafię być stanowcza, że nie wiem, czego chcę, że ciągle mam wątpliwości, a niedaleka jest droga od tego do zdrady, nawet jeśli tak naprawdę się nią brzydzę. Boję się odejść, bo może nic lepszego mnie nie spotka. Inni mnie zawodzili, a na niego mogę liczyć w 100%. Może powinnam mu powiedzieć, żeby schudł trochę. Może to pomoże mi się przełamać. Codziennie obwiniam się, że nie zasługuję na niego, co chwilę wmawiam sobie, że jego byłe były lepsze ode mnie. Były odważne, umiały pogadać z jego znajomymi, umiały być otwarte, kochać... Ja nie potrafię. Boję się, że nie sprostam jego uczuciom. Boję się odpowiedzialności, w kółko mam natłok myśli, wieczne analizy w głowie, to mi psuje humor, dołuje mnie, to z kolei po mnie widać. Nieraz nie potrafię się odezwać w towarzystwie. Albo gadam od rzeczy, albo głupio się uśmiecham. Nie dość, że odezwę się raz na godzinę, to jeszcze nie trafiam w temat. Nie wyobrażam sobie, co by było gdybym miała spotkać się z jego rodzicami. Nie umiałabym porozmawiać na poziomie. Każde słowo wypowiedziane analizuję, nie mam pewności siebie, nie wiem czego chce od życia, nie wiem na czym mi zależy, nie wiem nawet, czy chce być z tym chłopakiem. Znajomi mi mówią, ze mam się po prostu zakochać. Ale jak? Naprawdę chciałabym się w nim zakochać, tylko ciągle nie wiem, czy w nim, nie dam rady się zakochać czy może w ogóle nie potrafię kochać, a to każe mi trwać w tych dziwnych relacjach. W odróżnieniu od takich sytuacji kiedyś wydawało mi się, że kocham. Do tego stopnia, że widziałam całe swoje życie z daną osobą. Wystarczyła jedna niejasna odpowiedź lub gdy coś poszło nie po mojej myśli, żebym w głowie naroiła sobie milion dziwnych myśli i przypuszczeń. Kilka takich i powoli traciłam do danej osoby zaufanie. Później nienawidziłam siebie, i tak w kółko. Ja tylko chcę kochać i być kochaną. Jak oddać się miłości i nie analizować każdego słowa, które wypowiadam czy słyszę? Jak nie zamykać się w sobie? Nabrać pewności siebie i działać, a nie myśleć? Jak uwierzyć, że to jest to? Jak nie przejmować się tak przesadnie opinią innych? Nawet kiedy wydaje mi się, że zależy mi na kimś, to strasznie się boję, że go zdradzę, bo wiem, że nie panuję nad sobą w wielu sytuacjach, że działam wbrew sobie, że robię coś bezmyślnie. Trudno działać racjonalnie, skoro nie mam swojego zdania. Obecny chłopak nawet myśli o dzieciach ze mną. To jest moje wielkie marzenie, ale ciągle się obwiniam za to. Jak mogę mieć dzieci, skoro nie radzę sobie z relacjami z innymi? Jak mogę być odpowiedzialną matką, podjąć nowe obowiązki, skoro przeraża mnie odpowiedzialność za własne czyny i słowa? Proszę, dajcie mi nadzieję na normalność i normalne życie w przyszłości. Co ze mną jest nie tak? KOBIETA, 26 LAT ponad rok temu
Mała wskazówka: Szwajcarzy są przyzwyczajeni do o wiele bardziej rozwydrzonych kobiet, także nikomu nawet nie drgnie oko, jeśli w czasie dyskusji o opiece nad dziećmi powiesz, że np. czwartek chcesz mieć tylko dla siebie, bo chcesz iść do fryzjera, kosmetyczki i spotkać się z dziewczynami na winko.
Leczenie depresji wzbudza wiele kontrowersji. Temat ten pojawił się jako pierwszy w komentarzach po moim ostatnim wpisie “Kiedy spadanie staje się lataniem”. Dlatego piszę o nim teraz, choć miałam w planach coś innego. Czuję, że wyjaśnienie tej kwestii na samym początku jest bardzo potrzebne. Nie jestem lekarzem, ani terapeutą. Przez wiele lat zmagałam się z depresją. Dotknęłam dna i wyszła z tego upadku zupełnie inna. Prawdziwa, autentyczna, odważna, ciekawa i pełna miłości do siebie, świata i ludzi. To co przeczytacie w kolejnych odcinkach, to o czym jest książka, to moje, powtarzam, MOJE, doświadczenia i MOJA droga. Nigdy nie powiem “Podążaj za mną, rób to co ja, a będziesz szczęśliwym człowiekiem”. Zawsze podkreślam, żeby szukać własnej drogi. Postaram się pokazać jak ja odnalazłam moją i jak Ty możesz odnaleźć swoją, ale nie powiem Ci którędy Twoja droga prowadzi, bo to by była moja droga, nie Twoja. Moje życie, nie Twoje. A Ty masz żyć własnym życiem i być sobą. Postaram się nauczyć Cię jak słuchać TWOJEGO Serca, jak nauczyć TWOJĄ Duszę śpiewać, jak sprawić, by TWÓJ Rozum pomagał realizować TWOJE cele, a TWOJE zdrowe Ciało niosło Cię w kierunku, który TY obierzesz. No więc leczyć, czy nie leczyć farmakologicznie? Pozostanie przy życiu jest sprawą nadrzędną. Tak długo jak żyjesz, możesz swoje życie zmienić. Ale decyzję co do leczenia farmakologicznego musisz podjąć Ty. Tak, Ty. Nie ja, współmałżonek, rodzic, czy lekarz, tylko Ty, bo to Twoje życie i tylko Ty wiesz co dla Ciebie jest najlepsze. Zanim zaczniesz brać leki antydepresyjne zadaj sobie proste pytania i szczerze na nie odpowiedz: • Dlaczego mam brać leki? • Czy po to żeby przeżyć i zacząć pracować nad zmianą swojego życia? • Czy w lekach szukam rozwiązania moich problemów, chcę dostać PIGUŁKĘ SZCZĘŚCIA i żyć tak jak żyłam do tej pory? Parę lat wcześniej trafiłam do terapeuty. Nic mnie nie cieszyło, choć miałam wszystko. Byłam przybita, smutna, ogarniało mnie poczucie beznadziei. Terapeuta spytał czego od niego oczekuję. – Chcę dostać jakąś pigułkę, żebym się ogarnęła i mogła normalnie żyć” – taka była moja odpowiedź. Wtedy pigułki nie dostałam. Przeszłam krótką terapię, wzięłam się w garść, ale nie byłam gotowa na zmiany, które by pozwoliły mi być szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Chciałam dostać PIGUŁKĘ SZCZĘŚCIA i ruszyć dalej do moich obowiązków, mojego życia. Nie, nie mojego. Bo ono nie było moje, ale wtedy jeszcze tego nie wiedziałam. Dopiero parę lat później dojrzałam do tego, by znaleźć źródło depresji, zrozumieć je i zmienić schematy postępowania tak, by żyć w zgodzie ze sobą. Jeśli zdecydujesz się na leczenie, to zastanów się nad tym co dalej. Leczenie bez równoległej terapii może złagodzić skutki, ale nie wyleczy przyczyn. Jak długo zamierzasz przyjmować leki? Kiedy i jak zdecydujesz żeby je odstawić? Rozmawiałam niedawno z cudowną kobietą, która marzy o adopcji. Od lat jest na lekach, które stabilizują jej samopoczucie. Boi się, że to będzie przeciwwskazaniem do adopcji, a jednocześnie boi się odstawić leki. Najpierw jej życiem rządziła depresja, teraz leki. Jej życiem nadal kieruje lęk. Lęk przed życiem bez leków. Lęk przed samą sobą. Lęk przed oceną innych. Czy jest szczęśliwa? Nie wiem. Czy jest wolna? Czy jest sobą? W 2014 roku, kiedy zmagałam się z depresją i całym moim życiem, przeczytałam wywiad z jedną z czołowych polskich sportsmenek. To był jej coming out. Przyznała się, że od lat zmaga się z depresją, że są dni, które spędza w łóżku gapiąc się w sufit. To co mnie uderzyło, to był jej żal, że leki nie działają. Miałam wrażenie, że to w nich pokładała całą nadzieję na wyzdrowienie, a kiedy zawiodły, załamała się jeszcze bardziej. Pamiętam jak czytałam ten artykuł i to jej wyznanie, że teraz zamierza rzucić się w wir sportowych treningów. Pamiętam mój wewnętrzny sprzeciw. Bo leki nie pomagają, gdy przyczyna depresji pozostaje. Mogą ją zagłuszyć, przytłumić, ogłuszyć, ale ona i tak wylezie w najbardziej niespodziewanym momencie. Najważniejsze jest to, by znaleźć przyczynę i zmienić swoje życie tak, by być szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Szczęśliwy człowiek to nie taki, który stoi na podium, a w momencie, gdy z niego schodzi natychmiast wpada w ramiona depresji. To nie taki, który zdobył kolejny kontrakt, kupił kolejny samochód, czy dom, bo moment osiągnięcia celu jest również początkiem kolejnego doła. Szczęśliwy człowiek, to nie taki, który właśnie przeżywa kolejny romans, awans, czy wygrywa w totolotka, ale taki, który jest szczęśliwy bez powodu. A szczęśliwy bez powodu to taki człowiek, którego Serce, Dusza, Rozum i Ciało są jednym i w harmonii podążają w tym samym kierunku. Płomienne romanse, drogie przedmioty, czy totolotek nie mają ze szczęściem nic wspólnego. Szczęście jest w nas samych. My jednak wolimy szukać go na zewnątrz i wszędzie tam, gdzie nas nie ma. Trzymamy się kurczowo przeszłości, pragnąc powrócić do chwil, w których byliśmy szczęśliwi, albo pędzimy ku przyszłości, która ma nas zbawić. To strasznie męczące, mało satysfakcjonujące, a czasem bardzo bolesne. W końcu decydujemy się na pigułki, które mają złagodzić ból codziennej egzystencji. Dysponujemy gigantycznym arsenałem środków mających na celu zmuszenie naszego Ciała do milczenia i posłuszeństwa. Od środków przeciwbólowych, poprzez wszelkiego rodzaju suplementy mające poprawić sprawność seksualną, polepszyć nastrój, uleczyć wątrobę żebyśmy mogli więcej jeść i złagodzić objawy kaca żebyśmy mogli więcej pić, aż po leki antydepresyjne. O lekach antydepresyjnych mogę powiedzieć wyłącznie to, co o nich wiem z własnego doświadczenia. Przerobiłam trzy lub cztery. Nie będę cytować ich nazw, bo wszystkie miały wspólny mianownik – smażyły mi mózg, który wymiotował do wnętrza mojej głowy. Miałam mdłości, nic nie mogłam jeść, chudłam. W najgorszym momencie ważyłam 47 kg. To o 10 kg mniej niż ważę obecnie! Miałam zawroty głowy i omdlenia. Nie mogłam się skoncentrować nawet na prowadzeniu samochodu. Często miałam wrażenie, że jestem obok siebie. Myślę, że nadawałam się do zamknięcia. Na pewno nie nadawałam się do prowadzenia pojazdów, a pojazdów z dziećmi w szczególności. Nie nadawałam się do pracy, ani do codziennego życia. Mój organizm, moje ukochane, mądre Ciało dawało mi głośno i wyraźnie do zrozumienia, że je zatruwam. Pamiętnik, czerwiec 2014 “Skarżyłam się psychiatrom, psychologom, kardiologom i lekarzom pierwszego kontaktu na koszmarne samopoczucie po lekach. Wszyscy zgodnie twierdzili, że to normalne, że za parę miesięcy organizm się przyzwyczai. Leczenie miało trwać rok, do trzech lat. Co do cholery jest normalne?! To, że opisane przeze mnie objawy są wyszczególnione jako skutki uboczne w ulotkach dolekowych nie znaczy, że to jest normalne! Do czego się przyzwyczai?! Moje mądre Ciało broni się jak rażony prądem lew. Wszystkimi możliwymi kanałami daje do zrozumienia, że te leki są dla mnie złe, bardzo złe. Pewnie faktycznie po 2,3 miesiącach opadłoby z sił i zaprzestało walki. Pewnie mój mózg osiągnąłby konsystencję jajecznicy, którą można dowolnie pobełtać. Odmówiłam. Na mojej karcie leczenia widnieje komentarz: pacjentka odmawia leczenia farmakologicznego. Tak odmawiam. Z pełną świadomością, którą jeszcze na tym etapie posiadam i całą stanowczością, odmawiam! Wiem, że leki antydepresyjnie niektórym pomagają, a nawet ratują życie, ale uważam, że aby wyleczyć się z symptomów depresji należy odnaleźć i uzdrowić jej źródło. Leki jedynie neutralizują jej symptomy. Nie jestem lekarzem, ale twierdzę, że leki antydepresyjne są jak Paracetamol na raka. I pomyśleć, że potrzeba nawet trzech lat, żeby skutecznie ogłuszyć Ciało człowieka, tak by przestało upominać się o życie, które nie powoduje depresji. Nie chcę być od niczego, uzależniona. Ja postanawiam, że będę wolna. Od leków też.” Wychodzenie z depresji to długi proces Mnie zajęło to rok. Bez leków antydepresyjnych. Zważywszy jednak, że spędziłam większość życia, żeby się w depresję wpakować, rok to całkiem dobry wynik. Przez około dwa miesiące przyjmowałam Xanax, który powodował, że nie miałam skrajnych emocji. A więc żadnych dołów, ale też żadnych uniesień. Ot, takie życie o temperaturze pokojowej. Ja jednak zapragnęłam zwiedzać lodowce i wspinać się na szczyty wulkanów. Chciałam żyć z pasją, doświadczać wszystkich jego odcieni, zapachów i temperatur, dotykać wszystkich emocji. Chciałam, by życie pełnią życia było dla mnie bezpieczne, chciałam czerpać pełnymi garściami i oddychać pełną piersią, smakować zarówno łzy rozpaczy jak i radości. Wiedziałam, że będzie to dla mnie bezpieczne tylko wtedy, kiedy w pełni zaakceptuję i pokocham siebie. Kiedy będę mogła podejść do moich problemów i smutków bez obwiniania i samochłostania. Kiedy nauczę się traktować siebie jak najlepszą przyjaciółkę, z wyrozumiałością zarezerwowaną jedynie dla dziecka i zachwytem dla kobiety, którą jestem. Bycie Kobietą nie dla wszystkich jest takie proste i oczywiste. Dla mnie nie było. Mogę powiedzieć, że zostałam kobietą dopiero w wieku 40 lat. Ale o tym za tydzień, 8 marca:)
Nie biegnij na pomoc całemu światu, nie daj się manipulować wampirom energetycznym, którzy szukają byle jakiego „wolnego słuchacza”, by zrzucić na niego cały ciężar swoich kłopotów. Ty próbujesz im coś radzić, a oni nawet tego nie słuchają. Tylko mówią: jak im źle, niedobrze, jak świat się przeciwko nim sprzysiągł.
Artykuły z kategorii: Nurkowanie Nurkowanie wcale nie jest takie trudne, jak się wydaje! Nurkowanie może wydawać się dla wielu bardzo trudną sztuką. Owszem, na początku każdej drogi mogą zdarzyć się problemy, jednak zapewniam – są chwilowe. Jeżeli ten sport jest kogoś pasją albo ktoś bardzo pragnie posiąść tę sztukę, to pod żadnym pozorem nie wolno się poddawać. Najtrudniejsze w nurkowaniu jest pokonanie strachu. Przejdź niżej i poznaj tajniki nurkowania. Dowiedz się wszystkiego na temat nurkowania i rozpocznij wspaniałą przygodę! Eksplorowanie nowych miejsc, przekraczanie kolejnych granic i poszukiwanie tego co nowe wpisało się na dobre w nasze życie. Natura ludzka sprawia, że interesuje nas to co nieodkryte. Wiele osób decyduje się w związku z tym na rozpoczęcie przygody z nurkowaniem. Chcesz dowiedzieć się wszystkiego na ten temat? Jak wybrać najbardziej odpowiednią rurkę do nurkowania? Nurkowanie to dosyć drogi sport, wymagający określonych umiejętności. Chcąc nurkować profesjonalnie dobrze jest umieć pływać. Ponadto nurkowanie wymaga silnego charakteru oraz określonych sprzętów. Można też podjąć nurkowanie amatorskie i na początku zaopatrzyć się w podstawowe akcesoria, takie jak okulary do nurkowania i rurka do nurkowania. Nurkowanie bez butli – wyzwanie dla najodważniejszych! Nurkowanie to piękny, ale zarazem ekstremalny sport. Nurkując można całkowicie poddać się wszechobecnej ciszy i głębi. Trzeba być także odważnym, gdyż nie każda osoba jest w stanie zanurzyć się na pewną głębokość i jeszcze tam przebywać. Dodajmy jeszcze do tego zanurzenie bez tlenu – to już graniczy z cudem, ale jest możliwe! Poznaj czym jest nurkowanie na bezdechu! Nurkujesz już od jakieś czasu? Uwielbiasz wodę i świat znajdujący się pod nią? Może lubisz pokonywać kolejne granice? Dla pasjonatów nurkowania ciekawym i nowym doświadczeniem może okazać się nurkowanie na bezdechu. To wyższa szkoła jazdy, jednak nie niemożliwa! Dowiedz się wszystkiego na ten temat i dołącz do śmiałków! Pianka do nurkowania: wszystko, co musisz wiedzieć na temat skafandrów Wiele osób, które planują rozpocząć swoją przygodę z nurkowaniem, niepotrzebnie kojarzą ten sport z akwalungiem czy innym sprzętem do nurkowania głębinowego. Obecnie stosuje się duże lżejsze skafandry nurkowe, a najlepszym tego przykładem jest pianka do nurkowania. Sprawdź wszystko na temat ubrań do nurkowania i wybierz najlepszą dla siebie! Idealne okulary do nurkowania: jak ich szukać? Zejście pod powierzchnię wody wymaga nie tylko odwagi, ale też dobrej kondycji i sporej wytrzymałości oddechowej. Jeśli chcesz rozpocząć swoją przygodę z nurkowaniem na poważnie, zadbaj o odpowiedni sprzęt. Zobacz, jak wybrać najlepsze okulary do nurkowania, i wybierz swój idealny model do zejścia! Pierwsze nurkowanie: jak się do tego przygotować i jak się tego nauczyć? Sporty wodne mają to do siebie, że zyskują w ostatnich latach coraz większą popularność. Sporym zainteresowaniem cieszą się również takie formy aktywności, jak zejścia pod wodę. I nie chodzi tylko o nurkowanie basenowe - coraz częściej zainteresowanie skierowane jest w stronę zejść głębinowych. Jak zacząć naukę i na co zwrócić uwagę, by pierwsze nurkowanie przekuć w prawdziwą pasję? Czy nurkowanie jest niebezpieczne? Nurkowanie cieszy się coraz większą popularnością wśród Polaków. Twierdzą oni, że nurkowanie uzależnia i motywuje do kolejnych przygód pod wodą. Mimo tego wiele osób uważa, że nurkowanie jest niebezpieczne, a schodzenie pod wodę jest ryzykowne. Jaka więc jest prawda? Czy nurkowanie to bezpieczny sport? Nurkowanie wcale nie jest takie trudne, jak się wydaje! Nurkowanie może wydawać się dla wielu bardzo trudną sztuką. Owszem, na początku każdej drogi mogą zdarzyć się problemy, jednak zapewniam – są chwilowe. Jeżeli ten sport jest kogoś pasją albo ktoś bardzo pragnie posiąść tę sztukę, to pod żadnym pozorem nie wolno się poddawać. Najtrudniejsze w nurkowaniu jest pokonanie strachu. Przejdź niżej i poznaj tajniki nurkowania. Dowiedz się wszystkiego na temat nurkowania i rozpocznij wspaniałą przygodę! Eksplorowanie nowych miejsc, przekraczanie kolejnych granic i poszukiwanie tego co nowe wpisało się na dobre w nasze życie. Natura ludzka sprawia, że interesuje nas to co nieodkryte. Wiele osób decyduje się w związku z tym na rozpoczęcie przygody z nurkowaniem. Chcesz dowiedzieć się wszystkiego na ten temat? Jak wybrać najbardziej odpowiednią rurkę do nurkowania? Nurkowanie to dosyć drogi sport, wymagający określonych umiejętności. Chcąc nurkować profesjonalnie dobrze jest umieć pływać. Ponadto nurkowanie wymaga silnego charakteru oraz określonych sprzętów. Można też podjąć nurkowanie amatorskie i na początku zaopatrzyć się w podstawowe akcesoria, takie jak okulary do nurkowania i rurka do nurkowania. Nurkowanie bez butli – wyzwanie dla najodważniejszych! Nurkowanie to piękny, ale zarazem ekstremalny sport. Nurkując można całkowicie poddać się wszechobecnej ciszy i głębi. Trzeba być także odważnym, gdyż nie każda osoba jest w stanie zanurzyć się na pewną głębokość i jeszcze tam przebywać. Dodajmy jeszcze do tego zanurzenie bez tlenu – to już graniczy z cudem, ale jest możliwe! Poznaj czym jest nurkowanie na bezdechu! Nurkujesz już od jakieś czasu? Uwielbiasz wodę i świat znajdujący się pod nią? Może lubisz pokonywać kolejne granice? Dla pasjonatów nurkowania ciekawym i nowym doświadczeniem może okazać się nurkowanie na bezdechu. To wyższa szkoła jazdy, jednak nie niemożliwa! Dowiedz się wszystkiego na ten temat i dołącz do śmiałków! Pianka do nurkowania: wszystko, co musisz wiedzieć na temat skafandrów Wiele osób, które planują rozpocząć swoją przygodę z nurkowaniem, niepotrzebnie kojarzą ten sport z akwalungiem czy innym sprzętem do nurkowania głębinowego. Obecnie stosuje się duże lżejsze skafandry nurkowe, a najlepszym tego przykładem jest pianka do nurkowania. Sprawdź wszystko na temat ubrań do nurkowania i wybierz najlepszą dla siebie! Idealne okulary do nurkowania: jak ich szukać? Zejście pod powierzchnię wody wymaga nie tylko odwagi, ale też dobrej kondycji i sporej wytrzymałości oddechowej. Jeśli chcesz rozpocząć swoją przygodę z nurkowaniem na poważnie, zadbaj o odpowiedni sprzęt. Zobacz, jak wybrać najlepsze okulary do nurkowania, i wybierz swój idealny model do zejścia! Pierwsze nurkowanie: jak się do tego przygotować i jak się tego nauczyć? Sporty wodne mają to do siebie, że zyskują w ostatnich latach coraz większą popularność. Sporym zainteresowaniem cieszą się również takie formy aktywności, jak zejścia pod wodę. I nie chodzi tylko o nurkowanie basenowe - coraz częściej zainteresowanie skierowane jest w stronę zejść głębinowych. Jak zacząć naukę i na co zwrócić uwagę, by pierwsze nurkowanie przekuć w prawdziwą pasję? Czy nurkowanie jest niebezpieczne? Nurkowanie cieszy się coraz większą popularnością wśród Polaków. Twierdzą oni, że nurkowanie uzależnia i motywuje do kolejnych przygód pod wodą. Mimo tego wiele osób uważa, że nurkowanie jest niebezpieczne, a schodzenie pod wodę jest ryzykowne. Jaka więc jest prawda? Czy nurkowanie to bezpieczny sport? Czyli powinnas się uparcie uczyć, aby potem gładko dostać się na studia. A studia wybrac jak najdalej od domu. Nabrac jakies takiej impregnacji na gadki Tatusia, puszczać powyżej uszu, nie brac do siebie tego co On wymyśla. To trudne, ale jak się zaweżmiesz to może Ci się uda. Nie rozczulaj się nad sobą, że " mam depresje lękowa." Jak (próbować) nie brać rzeczy do siebie? - Życiowa Porada Zawartość Jak nie brać rzeczy do siebie?Jak rzucić wyzwanie krytykowiPorada 1: Rozważ 2: Daj krytykom kolejną szansę, ale nie rzucić sobie wyzwaniePorada 3: Zwróć uwagę na obosieczny miecz „Nie powinni tego mówić!” Wszyscy mamy swoje miękkie punkty – delikatne podbrzusze naszej psychiki. Ale dla nadwrażliwych wśród nas delikatne szturchnięcie może bardziej przypominać uderzenie zmiękczacza do mięsa. Komentarze nie spływają z nas jak woda z grzbietu kaczki. Zamiast tego czujemy się bardziej jak posiedzenie kaczka. Dlaczego chcielibyśmy zahartować się, wydaje się oczywiste: krytyka boli bardziej, gdy jesteśmy wrażliwi lub bierzemy rzeczy do siebie. Ale oprócz ochrony przed bólem, nieprzyjmowanie rzeczy osobiście opłaca się również w inny sposób. Na przykład osoby nadwrażliwe wśród nas często reagują na krzywdzące komentarze defensywną postawą i gniewem, co prowadzi do konfliktu w związku i utrudnia pracę lub wspólne życie. Dodatkowo, jeśli jesteś odpowiedzialny, bycie nadwrażliwym może prowadzić do autokratycznego, nadmiernie kontrolującego stylu przywództwa, który obniża morale zespołu, a ostatecznie wydajność. Jak więc możemy odbierać rzeczy mniej osobiście, zarówno z korzyścią dla siebie, jak i innych? Jak możemy zahartować się i nie stać się zatwardziałym? Jednym ze sposobów jest spuszczenie siły drugiej osoby we własnej głowie; porozmawiamy o tym, jak to zrobić. Ale innym jest praca nad sobą. Po części jest to czysto pragmatyczne: tylko my mogą pracować nad. Jak nie brać rzeczy do siebie?Porada 1: Rozważ 2: Daj krytykom kolejną szansę, ale nie #3: Zwróć uwagę na obosieczny miecz „Nie powinni tego mówić!”Porada 4: Zmierz się ze swoim 5: Bądź ze sobą szczery podczas odgrywania scen w swojej #6: Utrzymuj granicę między przyjmowaniem rzeczy do siebie a osobistym się dokładniej tym wskazówkom. Jak rzucić wyzwanie krytykowiZacznijmy od tego, jak rzucić wyzwanie krytykowi, niezależnie od tego, czy jest to szef, teściowa, wścibski sąsiad, czy ktoś, kogo kochasz i któremu ufasz. W rzeczywistości to jest sedno sprawy i zaczynamy od Tip #1, który jest... Porada 1: Rozważ chętnie napiłbyś się wody z górskiego źródła, jak z kałuży pod śmietnikiem? Oczywiście nie. Ale dlaczego? Oprócz tego, że jesteś mądrym ciasteczkiem, to dlatego, że źródło ma znaczenie. To samo dotyczy krytyka pochodzi od kogoś, kogo lubisz i szanujesz? Czy ta osoba dobrze cię zna? A może jest to ktoś, kto jest znany z tego, że strzela sobie z ust, ma całą subtelność cegły i nigdy nie rozmawiał z tobą? Krótko mówiąc, zastanów się nad źródłem, które pomoże ci zdecydować, czy wziąć ich opinie do serca, czy z przymrużeniem oka. Porada 2: Daj krytykom kolejną szansę, ale nie mówią głupie rzeczy. Ludzie są niezręczni. Ludzie nie mają filtra. To tylko człowiek, że popełnia błąd i mówi coś krytycznego lub obraźliwego, ale jeśli to się powtarza, to już nie jest błąd, to wzór. Parafrazując wspólny cytat, krytykuj mnie raz, to twoja sprawa. Krytykuj mnie dwa razy, to na mnie. Ale jeśli jesteś wielokrotnie obrażany bez przeprosin lub potwierdzenia, czas powiedzieć głośno i/lub ograniczyć kontakt. Trzy strajki i niekoniecznie wylatujesz, zwłaszcza jeśli nadal musisz z nimi pracować lub być z nimi spokrewniony, ale zdecydowanie nadszedł czas, aby wytyczyć pewne granice. Jak rzucić sobie wyzwanieNastępnie popracujmy nad tobą i dlaczego możesz wziąć rzeczy do siebie. To może być trudne. Trudno sobie nawet wyobrazić komentarz, który jest ' nie osobiste, jeśli jesteś przyzwyczajony do oglądania świata przez nadwrażliwy filtr. A to prowadzi nas do... Porada 3: Zwróć uwagę na obosieczny miecz „Nie powinni tego mówić!”Osoby nadwrażliwe na krytykę często mają ścisły kodeks moralny. Ich wartości są głębokie i to dobrze. Ale to jedno z niewielu miejsc, w których silne wartości mogą mieć minus. „Jak oni śmią tak mówić!” "To jest źle!" „Ona nie może tego powiedzieć!” „Nie tak powinno być”. Wszystkie te rzeczy mogą być prawdą, ale powiedziano, że cokolwiek cię zraniło. Fakt, że krytyk „nie powinien” lub „nie może” jest dyskusyjny. To tak, jakby pies po prostu zostawił parujący tobołek tuż obok znaku „Proszę, pohamuj psa”. To nie powinno mieć miejsca, ale mimo to musisz sobie z tym poradzić. Podobnie jest z niesprawiedliwą lub nieuzasadnioną krytyką. Nawet jeśli „nie powinno” tam być, nadal musisz sobie z tym poradzić. Uczucie oburzenia i urażenia może być uzasadnione, ale nie jest pomocne. Pamiętaj o tym, nawet jeśli ty Idź po linii i przestrzegaj zasad, nie możesz kontrolować, czy inni je łamią. Więc przez chwilę wściekaj się na niesprawiedliwość tego wszystkiego, ale potem, co najważniejsze, przejdź do następnej rzeczy. Cała zawartość jest tutaj wyłącznie w celach informacyjnych. Ta treść nie zastępuje profesjonalnej oceny twojego własnego dostawcy zdrowia psychicznego. W przypadku wszystkich indywidualnych pytań i problemów skonsultuj się z licencjonowanym specjalistą zdrowia psychicznego. Miłość do samego siebie – wiemy do czego jesteśmy zdolni. Kiedy kochamy samych siebie wiemy jak daleko możemy zajść. Rozwijamy samoocenę, która pomaga nam zrozumieć nasze granice. Dlatego uczymy się, że: Nie jesteśmy idealni: mówienie “kocham siebie” oznacza świadomość, że nikt nie jest doskonały. Wtedy zdajesz sobie
Sukienka to najważniejszy element kobiecej garderoby. Aby wyglądać w niej perfekcyjnie, należy odpowiednio dopasować ją do sylwetki. Dlatego dziś podpowiemy Ci, jak dobrać sukienkę do figury, by podkreślić jej największe atuty i odwrócić uwagę od mankamentów. Yves Saint-Laurent głosił, że w sukience najważniejsza jest kobieta, którą ją zakłada. To kreacja ma pasować do Ciebie, nie Ty do niej! Dlatego zanim zaczniesz zastanawiać się, jaka sukienka do Twojej figury będzie najlepszym wyborem, zacznij od określenia swojego typu sylwetki. Dzięki temu znalezienie idealnej kreacji pójdzie jak z płatka. Jak określić swój typ figury? Wystarczy stanąć przed lustrem i przyjrzeć się swoim proporcjom. Skup swoją uwagę na trzech punktach: talii, biodrach i ramionach. Potrzebujesz pomocy krok po kroku? Zajrzyj do naszego poradnika, który pomoże Ci określić, jaki masz typ figury. Odnajdź swój typ sylwetki, by ułatwić sobie zakupy Pamiętaj, nie zawsze chodzi o noszenie najmodniejszych sukienek. Najważniejszy jest wybór fasonu, który będzie najlepiej pasował do Twojego typu sylwetki, i w którym poczujesz się pewniej siebie. Odpowiednio dopasowana kreacja pozwoli Ci podkreślić atuty figury, ale i zatuszować mankamenty – jeśli tylko będziesz miała na to ochotę. Oto poradnik, z którego dowiesz się, jak dobrać długość i krój sukienki do figury, by wyglądać zjawiskowo niezależnie od okazji. Sylwetkę gruszki wyróżniają pełniejsze biodra, krągła pupa, widoczne wcięcie w talii, a także węższe ramiona w porównaniu do bioder. Idealna sukienka do figury gruszki to taka, która podkreśli Twoje kobiece krągłości, ale jednocześnie wyrówna proporcje ciała. W takim celu warto rozglądać się za kreacjami, które optycznie poszerzą linię ramion i wysmuklą obfity dół. Sukienka do figury gruszki – zjawiskowe fasony, w których poczujesz się kobieco Zakupy staną się łatwiejsze, jeśli będziesz wiedziała, jaka sukienka dla figury gruszki będzie dobrym wyborem. Strzałem w dziesiątkę będą kreacje z dekoltem hiszpańskim lub takim w kształcie łódki. Bufiaste i falbaniaste rękawy również mile widziane. Im więcej dzieje się u góry sukienki, tym lepiej dla figury gruszki. Doskonałym wyborem będą też >>szmizjerki>kopertowe sukienki>bodycon<<. Figura rożek, zwana też odwróconym trójkątem, wyróżnia się szerokimi ramionami, wąską talią i bardzo szczupłymi biodrami. Posiadaczki tej atletycznej sylwetki, powinny rozglądać się za kreacjami, które nieco złagodzą sportowe kształty. Jeśli chcesz wyglądać proporcjonalnie i przede wszystkim kobieco, skup się przede wszystkim, na zatuszowaniu szerokich ramion. Stylowe sukienki dla figury rożek Jeśli masz figurę odwróconego trójkąta, skup się na poszukiwaniu sukienki, która optycznie zwęzi linię ramion i nada odpowiednich proporcji sylwetce. Możesz postawić na asymetryczne modele na jedno ramię lub z marszczonym dołem, które odwrócą uwagę od Twojego największego kompleksu. Wybierz też proste i kobiece slip dress i seksowne modele podkreślające szczupłą talię – pamiętaj, by nie wybierać sukienek na szerokich ramiączkach! Jaka sukienka dla figury rożek będzie totalną wpadką? Odpowiedź jest prosta: wszystkie kiecki, które powiększą górne partie ciała, czyli kreacje hiszpanki, modele gorsetowe i bez ramiączek. Jeśli masz figurę prostokąt, najprawdopodobniej posiadasz ramiona i biodra o podobnej szerokości i nie masz wcięcia w talii. Nierzadko ten typ sylwetki nazywany jest „chłopięcym”, dlatego podczas poszukiwań idealnej sukienki, powinnaś skupić się na dodaniu sobie kobiecych kształtów. Sukienki dla figury prostokąt, które optycznie wymodelują sylwetkę By nadać swojej sylwetce krągłości, warto postawić na sukienkę dla figury prostokąt z widocznym wcięciem w talii. Możesz postawić na modele z marszczeniem lub paskiem w tej partii ciała. W tej roli sprawdzą się świetnie sukienki trapezowe i ołówkowe. Doskonałym wyborem będą też kreacje z rozkloszowanym dołem – możesz śmiało pozwolić sobie na tiul i falbany, ale bez przesady, by nie uzyskać groteskowego efektu. Nie można zapominać także o uniwersalnej sukience kopertowej, która leży doskonale na każdym typie sylwetki – również kolumnie. Już wiesz jak dobrać sukienkę do typu figury, by wyglądać doskonale, ale i ewentualnie zatuszować mankamenty sylwetki. To nie Ty powinnaś dopasowywać się do kreacji, a one do Ciebie. Dlatego już teraz znajdź na odpowiedni model, który podkreśli wszystkie Twoje atuty. Szukasz więcej praktycznych porad? Zobacz też: Jak dobrać jeansy do figury? Przewodnik po fasonach Jak nosić botki do spódnicy? Stylizacje z efektem WOW Jakie buty do sukienki dobrać, by pasowały kolorystycznie? Może Cię zainteresuje
Osiem objawów i mechanizmów działania partnerów osób cierpiących na lęk przed związkiem 253 1. „Wszystkie moje myśli krążą tylko wokół ciebie” – obsesyjne myślenie o związku
15 odp. Strona 1 z 1 Odsłon wątku: 4242 Zarejestrowany: 11-06-2010 18:03. Posty: 8329 IP: Poziom: Starszak 7 listopada 2013 22:45 | ID: 1038875 Czy można nauczyć się w dzisiejszych czasach,gdzie ludzie gadają i wymyślają niestworzone rzeczy na Twój temat,jakiegoś takiego obojętnego stosunku do tych wszystkich gadek,jak się nie przejmować,jak nie brać do głowy,jak wrzucić na luz,ja przyznam,że nie potrafię,strasznie jestem na to wrażliwa i biore to wszystko do serca,może macie jakąś dobrą radę dla mnie??? Ostatnio edytowany: 07-11-2013 22:46, przez: Joaśka35 1 Paulqa Poziom: Starszak Zarejestrowany: 24-08-2011 15:04. Posty: 14675 8 listopada 2013 06:14 | ID: 1038892 Chyba nie ma sprawdzonego sposobu. Mnie nauczyło życie żeby się nie przejmować. Nie warto! Ludzie co zechcą to powiedzą a widząc ze się zamartwiasz wykorzystują to i gadają jeszcze więcej. Mnie śmieszą wszystkie ploty na mój temat. 2 Dunia Poziom: Szkolniak Zarejestrowany: 10-03-2011 17:24. Posty: 18894 8 listopada 2013 07:48 | ID: 1038911 Mam podobnie jak Paulqa. Jak pokazujesz , ze przejmujesz się głupim gadaniem, to gaduły zawsze będą miały pożywkę. Jedyna rada i to skuteczna: ignorować. Ty najlepiej wiesz jaka jesteś i co jest prawdą. Przecież nie wywiesisz sobie transparentu na piersiach. Twoim transparentem ma być uśmiech i beztroski humor. To będzie jeszcze bardziej wkurzać plotkary. Ale takim nigdy ust nie zamkniesz. Masz fajną rodzinę i tym powinnaś się cieszyć i jej słuchać. To jest do zrobienia. Zacznij od dziś a będą efekty. 3 emis051 Poziom: Maluch Zarejestrowany: 30-10-2009 10:30. Posty: 706 8 listopada 2013 08:55 | ID: 1038926 Zgadza się, trzeba wierzyć w siebie, w swoje wartości. Trzeba się tego nauczyć i pokochać się taką a nie inną. To tudna i dlugotrwała nauka. Ale jesli tej umiejętności się nie zdobedzie, to Ci, którzy mają na Twój temat do powiedzenia więcej niż powinni mogą skutecznie zatruć Ci zycie i narobić wokół bagna. Jestem na etapie nauki i śadze że mam już kurs ku końcowi. Chyba. 4 alanml Poziom: Starszak Zarejestrowany: 27-10-2009 17:11. Posty: 30511 8 listopada 2013 09:43 | ID: 1038947 We wszystkim szukam tylko tego co pozytywne ciesze sie małymi rzeczami i to mi pomaga nie zadręczac sie. nejlepiej chce sie czuc sama ze soba. 5 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 8 listopada 2013 10:21 | ID: 1039001 Ludzie gadają i gadać będą. Przeważnie ci co swojego nie mają..Czekaj może za chwilę okaże się ktoś popularniejszy od ciebie . 8 listopada 2013 10:24 | ID: 1039004 Niestety nie da się tak obojętnie przejść obok tego .... 7 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 8 listopada 2013 10:28 | ID: 1039010 Ja już to przerabiałam i teraz jestem na takie postępowania uodporniona a swego czasu wszystko brałam do siebie. Zrozumiałam, że głową muru nie przebiję a tylko moje nerwy szarpię. AGUŚ daję Ci radę - jeśli Ty jesteś w porządku to nie przejmuj się innymi - i głowa nie w dół ale do GÓRY !!! 8 Mameks60 Zarejestrowany: 07-09-2013 14:26. Posty: 4899 8 listopada 2013 11:21 | ID: 1039038 Dwie proste zasady :1 - unikaj " wylęgarni plotek " , 2 - nie dementuj zasłyszanych plotek. Plotkami zajmują się ludzie znudzeni swoim życiem i mocno zakompleksieni chcący podbudować swoje ja cudzym do góry będzie lepiej. 9 Joaśka35 Poziom: Starszak Zarejestrowany: 11-06-2010 18:03. Posty: 8329 8 listopada 2013 11:28 | ID: 1039041 a co zrobić jak ludziom kuje w oczy to i owo,i to są osoby po ,których najmniej się człowiek spodziewa:( 8 listopada 2013 11:32 | ID: 1039047 Joaśka35 (2013-11-08 11:28:19)a co zrobić jak ludziom kuje w oczy to i owo,i to są osoby po ,których najmniej się człowiek spodziewa:( Może trzeba im poiwedzieć prawdę w oczy? Że wiemy, że to oni i nie mają prawa takich rzeczy o nas opowidać. Poza tym ja kiedyś starszyłam skutecznie prawem cywilnym i sądem o znieważanie mojej osoby- przeszło. A sama nauczyłam się nie przejmowac. Czasem lepiej nie mieć pseudo- znajomych, albo jeszcze lepiej- wiedzieć, co można mówić, a co nie. 11 Kasia Sadowska Zarejestrowany: 13-12-2012 17:22. Posty: 2286 8 listopada 2013 11:33 | ID: 1039051 Niestety przerabiam to samo... A najgorzej obgadują mnie ludzie którzy zniszczyli mi życie. Wymyślają różne bzdury a co gorsza ,tak sobie wmówili,że chyba zaczynają w to wierzyć. to strasznie przykre jak ktoś zapomina ile ci zawdzięcza i woli towarzystwo kłamczuchów. Ale jak to mówią swój do swojego ciągnie... 12 Joaśka35 Poziom: Starszak Zarejestrowany: 11-06-2010 18:03. Posty: 8329 8 listopada 2013 11:38 | ID: 1039056 wczoraj spotkałam tę kobietę idącą chodnikiem ,uśmiechnięta od ucha do ucha,a we mnie coś się zblokowało i nie powiedziałam jej DZIEŃ DOBRY,wiedząc o jej występku,wiem ,że źle zrobiłam,bo chcąc nie chcąc ,prędzej czy później będę miała z nią kontakt,z racji jej zawodu.....buuuuuu i to mnie przeraża:( Ostatnio edytowany: 08-11-2013 11:42, przez: Joaśka35 13 Dunia Poziom: Szkolniak Zarejestrowany: 10-03-2011 17:24. Posty: 18894 8 listopada 2013 11:38 | ID: 1039057 Joaśka35 (2013-11-08 11:28:19)a co zrobić jak ludziom kuje w oczy to i owo,i to są osoby po ,których najmniej się człowiek spodziewa:( Takim ludziom zawsze będzie wszystko kłuło w oczy. czy będzie to nowa apaszka na Twojej szyi czy nowy samochód. Nie przejmuj się takimi ludźmi. Oni nie są tego warci abyś szarpała swoje nerwy. 14 ila Zarejestrowany: 24-09-2013 11:39. Posty: 1978 8 listopada 2013 11:45 | ID: 1039061 aguska798 (2013-11-08 11:32:03) Joaśka35 (2013-11-08 11:28:19)a co zrobić jak ludziom kuje w oczy to i owo,i to są osoby po ,których najmniej się człowiek spodziewa:( Może trzeba im poiwedzieć prawdę w oczy? Że wiemy, że to oni i nie mają prawa takich rzeczy o nas opowidać. Poza tym ja kiedyś starszyłam skutecznie prawem cywilnym i sądem o znieważanie mojej osoby- przeszło. A sama nauczyłam się nie przejmowac. Czasem lepiej nie mieć pseudo- znajomych, albo jeszcze lepiej- wiedzieć, co można mówić, a co nie. zgadzam się w 100%!!!! ja się ostatnio przejechałam na najbliższych, wieć postanowiłam że ( tak jak aguska napisała) muszę wiedzieć co mozna powiedzieć a co nie! Ja tez jestem bardzo wrażliwa na wszytskie docinki głupie teksty które padaja pod moim adresem, zawsze biore je do siebie, postanowiłam jednak to zmienić i od tego tygodnia powtarzam sobie że nie jestem gąbką która wchłania cała krytyke i jad innych ludzi. To że ludzie gadaja to i tak gadać będą a jakiś trzeba funkcjonować na tym świecie

Brać WSZYSTKO do siebie, to znaczy uważać, że ONI właściwie o niczym nie myślą, tylko o mnie. To, co mówią, odnosi się do mnie, co czują, odnosi się do mnie, wszystko, co im się podoba i nie podoba…. No egocentryzm pierwszej wody. Przejawiają go zwykle ludzie albo ze zbyt wysoką samooceną, albo z za niską. Jedna i druga jest

Ostatnio zostałem słownie skarcony za “nieodpowiednie zachowanie w miejscu publicznym”. I naprawdę nie byłoby w tym nic złego, gdyby rzeczywiście ktoś poczułby się przez ten fakt dotknięty, oprócz dziewczyny, która ze mną była. Zakorzeniona postawa skromności, zachowywania się w “odpowiedni sposób” i przejmowania się dosłownie wszystkim, wydaje się domeną Polaków, którzy nie potrafią wyluzować. Nie umieją odpuścić, przestać myśleć o pracy w czasie wolnym, nie przejmować się opinią innych i zrezygnować z uczucia zazdrości, która jest potrzebna jak umarłemu kadzidło. Chciałoby się rzec…“Why so serious??”. Nie traktuj siebie zbyt poważnie Zostałem wychowany w rodzinie, w której ojciec zawsze do wszystkiego podchodził z śmiertelną powagą i srogością wypisaną na jego okrągło-kwadratowej twarzy – krytykując i karząc każde najmniejsze potknięcie z mojej strony, przez co nigdy nie byłem naturalnie pewny siebie. Oprócz tego, prawdopodobnie nie zdając sobie z tego sprawy – bardzo skutecznie nauczył mnie unikania kontaktów z obcymi ludźmi i agresywnego podejścia do każdego, kto w jakiś sposób chciał mnie znieważyć. ZNIEWAŻYĆ! Nie wpoił mi natomiast “bezużytecznej” umiejętności śmiania się z samego siebie i bycia otwartym na świat. I tak sobie żyłem. Żyłem z podobnymi przekonaniami do czasu, aż uświadomiłem sobie, że mój ojciec, który w niektórych kwestiach zawsze będzie miał moje uznanie, niekoniecznie musi być moim wzorem do naśladowania. To było jasne – zawsze brał życie zbyt poważnie. Jeżeli bierzesz siebie zbyt serio, ludzie w Twoim otoczeniu wyczują to szybciej i intensywniej, niż pierdnięcie skunksa z odległości jednego metra. Świat dąży w ten sposób do równowagi – dostajesz prztyczka w nos za swoje głupie zachowanie. Bo prawda jest taka, że z osób, które traktują życie śmiertelnie poważnie – łatwo się pośmiać. Głównie dlatego, że ich reakcje są absurdalnie skrajne i każdy żart z nimi związany jest niczym bomba atomowa dewastująca ich kruche ego. Wiem, bo sam kiedyś byłem takim głupolem. Dopóki nie uświadomiłem sobie, że dobrze jest akceptować swoje wady, śmiać się z nich i zamiast spinać się o wszystko – zarażać ludzi luźną, zabawną energią. Nadawanie ważności = potęgowanie problemów Nasze życie jest tak złożonym zjawiskiem, że praktycznie każdej rzeczy można nadać miano “ważnej”. Ważna śmierć babci, ważna opcja awansu, ważna randka, ważna wizyta u fryzjera, ważny piknik, ważny wybór koloru paznokci. Jest to kwestia bardzo względna, Twoja perspektywa gra tutaj główną rolę. I są ludzie, dla których właściwie wszystko się liczy i jeśli coś nie pójdzie z ich planem (a oczywistym jest, że bardzo często się to zdarza) – stają się nieszczęśliwi. Pytam – po jaką cholerę przejmować się wszystkim i o wszystko? Sęk w tym, że nie pomaga to w NICZYM, wręcz przeciwnie – nadawanie ważności każdej sprawie w życiu może powodować drugie tyle problemów. Sam zapewne wiesz z doświadczenia, że dopiero w momencie, gdy odpuściłeś w jakimś aspekcie, sprawa z nagła się prostowała i rozwiązanie pojawiało się samo. Nie bez powodu wielu oświeconych mistrzów nie widzi sensu w walce o rezultat i zaleca odpuszczać, obniżać znaczenie. Zamartwianie się na zapas i przykładanie zbyt dużej ważności do czegokolwiek = więcej problemów. Nie trudno wyobrazić sobie, o ile korzystniej jest podejść do istotnych egzaminów na zasadzie: “Nauczyłem się jak mogłem, dam z siebie wszystko i jeśli obleję – spróbuję znowu”, niż: “Jeśli nie uda mi się zdać tego egzaminu – kompletnie się załamię, zawiodę siebie i swoich rodziców, a oprócz tego poczuję się gorszy od wszystkich moich znajomych, którym się uda”. Z drugiej strony nie możesz mieć wszystkiego gdzieś. Na szczęście łatwo jest wyczuć, gdy nadajesz czemuś nadmierne znaczenie – zazwyczaj nawet nie musisz iść do coacha, żeby zobaczyć swoje życie z dystansu i stwierdzić: “Musiałem być idiotą, że mogłem tak długo się tym przejmować.” Wystarczy rozmowa z dobrym znajomym. Albo Self coaching. Gdy problemy zaczynają dominować w Twoim życiu, zadaj sobie jedno pytanie: “Czemu nadaję zbyt dużą ważność?”, po czym świadomie obniż znaczenie określonej sytuacji. To tylko życie Świat bywa okrutny. I niedorzecznie niesprawiedliwy. Dla przykładu – co roku na malarię zapada ponad 220 mln osób na świecie, a umiera od miliona do trzech, bo zostali ugryzieni przez jakiegoś przeklętego komara. Nie jesteś w stanie zapobiec wszystkiemu. Różne rzeczy spotykają Cię w życiu – dobre, neutralne i złe – tak wygląda rzeczywistość i trzeba się z tym faktem pogodzić. Jedyne co możesz zrobić, to zmienić swoje nastawienie i nie brać życia zbyt serio. Tak po prostu. Godzić się ze sprawami, których zmienić się nie da, cieszyć się wszystkim co dobre i umieć śmiać się z samego siebie, ze swoich zmartwień, które dla niektórych zapewne wydają się żartem. Z uwielbieniem generujemy problemy i nadajemy im ważność, aby móc poużalać się nad sobą, iluzorycznie chroniąc swoje ego przed porażkami, które dzięki takim reakcjom ma szansę przetrwać. Szkoda tylko, że to droga donikąd, bo w praktyce nie ma problemu, którego da się rozwiązać, poprzez namiętne rozmyślanie o nim. Twoje sukcesy są efektem Twojej pracy. Porażki i problemy są nieodłączną częścią życia, bez nich nie istniałby wzrost i rozwój. I jeśli już trafiasz na trudne kwestie – patrz na nie w inny sposób, daj im przestrzeń. I przestań chwytać świat za gardło, gdy ten chce Cię czegoś nauczyć albo coś Ci uświadomić. Oprócz tego warto pamiętać, że nikt nie jest nieśmiertelny i wszyscy prędzej czy później obrócimy się w proch. Każdy z nas popełnia błędy i stara się przetrwać lub wieść życie jakiego pragnie. Dlatego odpuść. Bo w końcu… To tylko życie. Nic mniej, nic więcej. A Ty jesteś tutaj, aby wykorzystać je tak, jak potrafisz i nie marnować tego czasu na bezustanne przejmowanie się o siebie i swój los.
Zapraszam poniżej! 1. Zawrzyj ze sobą pakt o nieagresji. Potrafimy być swoimi największymi wrogami – jestem tego pewna. Nikt lepiej nie sabotuje naszych pomysłów, starań, marzeń i planów, niż my sami. „Nie nadajesz się do tego”, „Zostaw to, tylko się ośmieszysz”, „Beznadziejnie dziś wyglądasz, siedź dzisiaj w domu”….
Czy przydatne? Definicja brać (coś) do siebie Co to jest BRAĆ (COŚ) DO SIEBIE: traktować czyjeś słowa jako aluzję skierowaną pod swoim adresem, odnosić do siebie: Basia jest przewrażliwiona - wszystko, co się jej powie, bierze do siebie Czym jest brać (coś) do siebie znaczenie w Znaczenie zwrotu B .
ale mysle o podbiciu deki do 400 i enana do 750,zakladajac ze tak zostanie 300do500 to kiedy zaczac dostinex, jak wskocze na tren i jak dlugo brac do konca trnu,cyklu?potem planuje most i sie zastanowie co dalej Zmieniony przez - barykukurydza w dniu 2013-02-22 18:05:10

Poczucie odrzucenia jest wyjątkowo dotkliwe i może bardzo godzić w nasze poczucie własnej wartości. Jak traktować odrzucenie, żeby nie brać go zbytnio do siebie? Co zrobić, żeby nie dotknął nas syndrom odrzucenia? Podpowiadamy, jak radzić sobie z odrzuceniem oraz co na ten temat mówi psychologia. Odrzucenie – jak sobie z nim poradzić? Poczucie odrzucenia jest trudne i bolesne, bo wiąże się z rozmaitymi, przykrymi uczuciami i emocjami. Często bierzemy je za bardzo do siebie i czujemy się winne tego, że ktoś nas zostawił. Nieprzepracowane odrzucenie może prowadzić do pogłębiającego się poczucia osamotnienia, a nawet do depresji. Warto mieć na uwadze, że syndrom odrzucenia może dotknąć każdego z nas. Może porzucić nas chłopak, współmałżonek, bliski przyjaciel albo ktoś z rodziny. Zatem – jak poradzić sobie z odrzuceniem, aby nie stało się dla nas wyniszczające? Na początek warto pozwolić dać się ponieść emocjom. Nie ma sensu tłumić w sobie tego, że jesteśmy wściekłe, rozczarowane, smutne czy zrozpaczone – tłumienie emocji może prowadzić do dolegliwości somatycznych. W dalszej kolejności należy uświadomić sobie, że każdy kryzys jest szansą, a odrzucenie może być dla nas wartościową lekcją. Nie wszystko w życiu układa się zgodnie z wymarzonym przez nas scenariuszem. To nas uczy pokory. Zaś dzięki akceptacji pojawiających się wraz z odrzuceniem emocji możliwe jest rozwinięcie swojej siły i odporności psychicznej. Bardzo pomocna w walce z poczuciem odrzucenia może się okazać zwykła rozmowa. Tzw. wygadanie się bliskiej osobie także daje ujście naszym trudnym emocjom, a wypowiedzenie ich na głos umożliwia spojrzenie na nasze cierpienie z dystansem. Daj sobie czas. Najlepiej wyznaczyć sobie konkretny czas na przeżywanie trudnych emocji. Nie może to trwać w nieskończoność, bo rozpacz może nas za bardzo pochłonąć. Pokonaj negatywne myśli. Nie jest to łatwe zadanie, ale po doświadczeniu odrzucenia zazwyczaj mamy negatywne myśli na własny temat, co nie pomaga nam się od niego uwolnić. Ważne jest, by je zastępować pozytywnym myśleniem o sobie. W tym czasie pomocne może być spisanie listy swoich dobrych stron, stosowanie afirmacji, rozmawianie z przyjaciółmi o tym, co w nas najbardziej cenią. Dystans do siebie. Co to znaczy mieć do siebie dystans? To zaprzestanie traktowania siebie, jakbyśmy były najważniejszymi osobami na świecie, a także zaprzestanie traktowania siebie nadmiernie poważnie. Jak nabrać dystansu do siebie? Pomoże nam w tym dążenie do samoakceptacji, umiejętność dostrzegania swoich mocnych stron. Człowiek, który zna swoją wartość nie bierze zbytnio do siebie słów innych ludzi czy wydarzeń, które go spotykają – jest bowiem świadomy, że nie wszystko co się dzieje jest jego winą i nie na wszystko w świecie ma wpływ. Bądźmy świadome tego, że syndrom odrzucenia można pokonać. A jeśli wszystkie powyższe metody okażą się nieskuteczne, warto zasięgnąć porady psychologa. Sugardating – sponsoring czy nowa forma związku? >>> Jak poradzić sobie z odrzuceniem przez faceta? Odrzucenie przez mężczyznę może być dla kobiet szczególnie dotkliwe. Jako istoty relacyjne bardzo dbamy o nasze związki i zależy nam na powodzeniu w tej sferze życia. Faceci mogą robić to na różne sposoby: nieznajomy odmówi, kiedy zaprosimy go na randkę, facet, który nam się podoba, nie odpowie nawet na naszą wiadomość, albo porzuci nas mężczyzna, którego pokochałyśmy. Co wtedy zrobić, by nie dotknął nas syndrom odrzucenia? Przede wszystkim dajmy sobie czas na ochłonięcie. Warto zastosować się także do przytoczonych powyżej porad – mogą się okazać niezwykle pomocne w osiągnięciu wewnętrznego spokoju. Dodatkowo bardzo istotne jest, abyśmy po prostu zaakceptowały to, co się stało. Jeśli wciąż będziemy się katować pytaniami „Dlaczego on to zrobił?”, „Czy nie jestem wystarczająco dobra?”, „Pewnie są lepsze ode mnie, może znalazł kogoś innego” i tym podobnymi na pewno sobie nie pomożemy. W tym czasie powinnyśmy wręcz być wyjątkowo dobre dla siebie i dbać o to, by w naszej głowie pojawiały się wspierające nas myśli. Inną metodą, choć nie u każdego się ona sprawdzi, jest po prostu zainteresowanie się kimś innym. Nie trzeba robić tego od razu; raczej po pogodzeniu się z zaistniałą sytuacją, zaakceptowaniu swoich emocji i dojściu do siebie. Dzięki temu pozbędziemy się nawracających myśli o byłym, zaczniemy bardziej o siebie dbać i spojrzymy na rozstanie z szerszej perspektywy. Zobacz także: Syndrom odrzucenia – czym się objawia? Syndrom odrzucenia dotyka tych osób, które w przeszłości doświadczyły odtrącenia ze strony najbliższych, szczególnie rodziców. W dorosłym życiu takie osoby często doświadczają własnej niemocy, mają trudności z wchodzeniem w głębsze relacje, boją się zaangażowania – i cierpią wewnętrznie z tych wszystkich powodów. Jest w nich bowiem pragnienie bliskości, której jednocześnie się boją. Czasem podświadomie ją odrzucają, odpychają od siebie potencjalnie bliską osobę. Osoby cierpiące na syndrom odrzucenia często czują się bezwartościowe i słabe; mają tendencje do buntowania się i przyjmowania pozornie agresywnej postawy względem innych. Jakie są zatem główne objawy świadczące o występowaniu syndromu odrzucenia? lęk przed bliskością i wchodzeniem w głębokie relacje, nawiązywanie płytkich, powierzchownych znajomości, częste porzucanie swoich partnerów (z obawy przed tym, że zdążą to zrobić jako pierwsi), niskie poczucie własnej wartości, odczuwanie niechęci do siebie, nieumiejętność okazywania uczuć, a czasem nawet rozmawiania o nich, unikanie bliskości fizycznej lub wchodzenie w relacje oparte tylko na seksualności, ciągła nieufność względem innych ludzi, doświadczanie nieustannego poczucia winy, zewnętrzna postawa chłodu oraz obojętności, częste odczuwanie bezsensu życia, stany depresyjne, przekonanie, że na bliskość trzeba sobie w szczególny sposób zasłużyć, ciągłe próby udowadniania otoczeniu, że jest się osobą wartością; albo przeciwnie – postawa buntu i całkowitego zamknięcia się na ludzi. Nie wszystkie objawy syndromu odrzucenia muszą występować jednocześnie. Najbardziej charakterystyczne jest poczucie, że na miłość i bliskość trzeba sobie zasłużyć, a także odczuwanie silnego lęku przed prawdziwą bliskością. Syndrom odrzucenia – psychologia Powyżej przytoczone zostały objawy, jakie wywołuje u ludzi syndrom odrzucenia. Psychologia nazywa go inaczej syndromem dziecka opuszczonego. Synonimy wyrazu syndrom to uraz, poczucie winy, kompleks, fobia, co doskonale oddaje istotę tego problemu. Według psychologów nieprzepracowanie poczucia odrzucenia może prowadzić do ciągłego, wręcz obsesyjnego odrzucania innych ludzi, gromadzenia się uczuć nienawiści i złości, co w konsekwencji grozi nerwicą oraz depresją. W skrajnych przypadkach, nieleczony syndrom odrzucenia może kogoś popchnąć do samobójstwa. Konieczne jest zatem, aby syndrom odrzucenia przepracować, co jest możliwe tylko na profesjonalnej psychoterapii. Konkretny nurt terapii dobiera specjalista, ale lepiej z góry nastawić się na to, że praca nad sobą może okazać się bolesna i długotrwała. Przyniesie jednak zupełnie nową jakość życia i związków z ludźmi. Syndrom odrzucenia – jak szybko przemija? Syndrom odrzucenia wynikający z głębokich zranień z przeszłości nie przemija samoistnie. Do pozbycia się go niezbędna jest specjalistyczna pomoc psychologiczna, a w niektórych przypadkach także farmakologiczna. Natomiast poczucie odrzucenia, będące wynikiem np. porzucenia przez chłopaka powinno z czasem samo ustąpić. W zależności od stopnia naszej wrażliwości – może to trwać od kilku tygodni do kilku miesięcy. Jeśli czas ten się wydłuża, warto skorzystać z profesjonalnej pomocy.

.
  • 0tjpsbem7k.pages.dev/796
  • 0tjpsbem7k.pages.dev/730
  • 0tjpsbem7k.pages.dev/948
  • 0tjpsbem7k.pages.dev/54
  • 0tjpsbem7k.pages.dev/454
  • 0tjpsbem7k.pages.dev/664
  • 0tjpsbem7k.pages.dev/502
  • 0tjpsbem7k.pages.dev/4
  • 0tjpsbem7k.pages.dev/152
  • 0tjpsbem7k.pages.dev/389
  • 0tjpsbem7k.pages.dev/435
  • 0tjpsbem7k.pages.dev/731
  • 0tjpsbem7k.pages.dev/991
  • 0tjpsbem7k.pages.dev/63
  • 0tjpsbem7k.pages.dev/278
  • jak nie brac do siebie wszystkiego