Hej! Nie wiem jak Wy, ale ja w dzieciństwie uwielbiałem się bawić czołgami. Miałem nawet swoją własną armię plastikowych żołnierzyków, które dzień w dzień musiały staczać kolejne bitwy. Zdarzały się nawet sytuacje, gdy jeńcy byli przywiązywani do petard i…. (ach te dziecięce zabawy;) Pewnie nie każdy z Was prowadził aż tak wyrafinowane działania wojenne, ale daję sobie rękę uciąć, że przynajmniej dziewięciu na dziesięciu chłopaków miało w dzieciństwie etap fascynacji czołgami (zaraz po etapie fascynacji strażą pożarną;). Teoretycznie człowiek z czasem wyrasta z takich zabaw, ale chyba w każdym z nas aż do późnej starości zostaje coś z dziecka. I chociaż przywiązywanie plastikowych żołnierzyków do petard nie sprawia już tyle radości, to nadal możemy znaleźć sposób na czerpanie przyjemności z zabawy czołgami, składając na przykład swój własny, wypasiony model legendarnego czołgu T-34!Powiem Wam szczerze, że cały ten post miał być typowym postem sponsorowanym. Zgłosił się do mnie wydawca magazynu Czołg T-34, który po prostu chciał się zareklamować w serwisie dla majsterkowiczów. Jednak, gdy tylko dostałem pierwszy numer tego magazynu, przeszedł mnie ten dziwny dreszczyk i wróciły wspomnienia, które już dawno nie krążyły po mojej głowie. Długo się nie zastanawiając zszedłem do piwnicy i dobre pół godziny przekopywałem się przez kolejne kartony w poszukiwaniu swojej starej armii. Plastikowe żołnierzyki chyba wszystkie wyginęły, ale czołgi, armaty i inne wozy bojowe, zważając na to, ile bitew mają za sobą, zachowały się w miarę dobrym stanie ;)I w tym momencie emocje wzięły górę i postanowiłem, że nie będzie to post sponsorowany, który został stworzony tylko dlatego, że ktoś mi za to zapłacił, lecz początek przygody, w którą sam z wielką przyjemnością wkroczę i złożę sobie model, który początkowo miałem tylko czołgu T-34Moja znajomość historii czołgu T-34 ograniczała się do wiedzy, że jeździli nim bohaterowie serialu “Czterej pancerni i pies”. No cóż – od małego byłem raczej ścisłowcem, więc historia nie była moją mocną stroną. Teraz się jednak zastanawiam, czy moja niechęć do historii nie wynikała z tego, że nikt nie potrafił mnie nią dostatecznie zainteresować. A może zwyczajnie musiałem dorosnąć do tego, żeby z zapartym tchem zgłębiać wiedzę o tym, co się działo dziesiątki lat temu? Nie ważne! Ważne, że mając w łapkach pierwsze elementy modelu czołgu, który będę sobie składał, sam poczułem chęć na chwycenie dołączonej gazety i poczytanie o historii tej kultowej że od marca 1940 roku wyprodukowano ponad 48 000 czołgów tego typu? Konstruktor, Michaił Iljicz Koszkin, poświęcił całe życie na opracowywanie modelu T-34 i z perspektywy czasu można śmiało powiedzieć, że odniósł sukces, ponieważ nimi wielu niedoskonałości model ten cechował się najlepszym połączeniem siły ognia, szybkości i mobilności ze wszystkich seryjnie produkowanych w tamtych czasach czołgów. W sumie największą wadą tej maszyny była ciasna wieża, przez co dowódca musiał nie tylko wykonywać swoje obowiązki, ale także ładować armatę i z niej strzelać. Nie przeszkodziło mu to jednak stać się powszechnie używanym czołgiem w wielu krajach. W 1996 roku (56 lat od rozpoczęcia produkcji) był on jeszcze używany przez 27 państw. W samych latach 1942-1943 na każdy wyprodukowany niemiecki czołg PzKpfw IV były produkowane aż trzy czołgi T-34!Na sukces tego czołgu złożyło się wiele czynników. Jednym z nich było zastosowanie silnika diesla W2, który charakteryzował się mniejszym apetytem na paliwo, dzięki czemu czołg na jednym baku mógł pokonać aż 300 kilometrów po drodze, lub 230 kilometrów w terenie. T-34 z silnikiem diesla miał jeszcze jedną, dosyć dużą zaletę – dużo mniejsze ryzyko pożaru w porównaniu do maszyn z silnikami – długo można by było pisać o tej maszynie :)Czołg T-34 – model do złożeniaWydawnictwo Eaglemoss wypuściło dzisiaj nową serię zatytułowaną “Czołg T-34“. Cała seria będzie się składała z 115 numerów, w których znajdziemy kolejne elementy potrzebne do złożenia całego modelu. Końcowym efektem całej pracy będzie 7-kilogramowy model w skali 1:16!Poniżej możecie zobaczyć krótką prezentację tego modelu:Pierwszy numer jest już o mnie i mogę powiedzieć, że do jakości nie mogę się przyczepić!Gdy dostałem propozycję napisania artykułu o tym czołgu, oczyma wyobraźni widziałem plastikowy model, który żmudnie będzie trzeba kleić Kropelką ;) To, co przyszło, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło – konstrukcja czołgu nie jest plastikowa, lecz metalowa i skręcana za pomocą śrubek, natomiast różne drobne elementy zostały wykonane z wysokiej jakości tworzywa na bazie akrylonitrylu. Czołg T-34 – fragment instrukcji Poniżej możecie jeszcze zobaczyć materiał wideo poświęcony składaniu całego czołgu:Jak i gdzie można go kupić?Kolejne numery kolekcji można kupić w kioskach i salonikach prasowych (Ruch Kolporter, Garmond, In Medio oraz Empik). Korzystniejszą opcją jest wykupienie prenumeraty, ponieważ prenumeratorzy mogą liczyć na dodatkowe prezenty (a kto nie lubi prezentów?):Czołg T-34 – prezenty do prenumeratyNiezależnie od tego, czy ktoś zdecyduje się kupować wszystkie kolejne numery sam, czy wykupi prenumeratę, koszt złożenia całego modelu wyniesie około 3400 zł. Na pierwszy rzut oka wygląda to na sporą kwotę, ale po rozłożeniu na 2,5 roku (tyle ma trwać cała seria) nie wygląda to już tak źle :) Szczególnie, że efekt końcowy zapowiada się imponująco!Na koniec tak z ciekawości zapytam – ktoś z Was ma hobby związane z modelarstwem? Może pochwalicie się swoimi kolekcjami? Ja na razie nie mam czym się chwalić, ale za 2,5 roku na pewno pochwalę się swoim T-34 :D
Pojazd na akumulator to naprawdę świetny prezent dla Twojego dziecka, a jak wiadomo, dzieci samochody tego typu uwielbiają! Dobry sklep oferujący samochody elektryczne dla dzieci Zapraszamy do odkrywania fascynującego świata dziecięcej motoryzacji w naszym sklepie internetowym - hurtowni zabawek 4toys.pl!możliwość mrożenia, możliwość mycia w zmywarce, możliwość używania w kuchence mikrofalowej. Pojemność. 1.2 l. 19, 99 zł. kup 10 zł taniej. 28,98 zł z dostawą. Produkt: Zestaw pojemników na żywność zestaw 3 x 1,2 l. dostawa do wt. 28 lis. 4 osoby kupiły.zamknij Informujemy, iż w celu realizacji usług dostępnych w naszym sklepie, optymalizacji jego treści oraz dostosowania sklepu do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego sklepu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies. Więcej informacji zawartych jest w polityki prywatności. Pokazano 1-32 z 124 pozycji Praca z dziećmi z autyzmem to ciągłe podejmowanie wyzwań. W Niepublicznym Punkcie Przedszkolnym „Effectis” codziennie zadajemy sobie pytanie, jak najlepiej możemy pomóc naszym podopiecznym. W poniższym artykule psycholog radzi jakie metody można zastosować, aby zachęcić dziecko do jedzenia, w jaki sposób wprowadzić trening jedzenia i jak motywować dziecko w trakcie Podobno najgorsze rady to te, o które nikt nie prosił. Ja poprosiłam, więc mam. Chociaż nie, wróć. Zorganizowałam na Instagramie ankietę. Co prawda nie pytałam w niej, jak wybrać wózek dla dziecka i jakimi argumentami się wtedy kierować, a jedynie pokazałam dwa bardzo konkretne modele i zapytałam swoich obserwatorów, który podoba im się bardziej. Obydwa to był Cybex Priam. Jeden ze starszej kolekcji, na czarnym stelażu, ciemny, w ogromne monstery i z powiewającą u boku papugą. Drugi – z nowszej Spring Blossom, na różowym stelażu, cały w kolorowe kwiaty. No i się zaczęło. Ankieta to jedno, ale wiadomości, jakie zaczęły przychodzić na priv, to już zupełnie inna historia. A rada wyłania się z nich jedna: albo powinnam kupić z 10 różnych modeli, albo w ogóle darować sobie kupowanie wózka ;-) Od razu uprzedzam też: nie, to nie jest ten wózek ze zdjęć. Na zdjęciach jest Stokke Trailz w zimowej tapicerce, którym jeździł Staś. A niżej przed Wami najczęściej przewijające się rady. A na końcu bonus – przyjmijcie go proszę z uśmiechem ;-) JAK WYBRAĆ WÓZEK DLA DZIECKA? TOP10 RAD: 1. Nie bierz jasnego, bo będzie się brudzić Zdawałoby się, że logiczne. Chociaż dla mnie logiczne jest też to, że jak coś się pobrudzi, to się to myje ;-) Przy Stasiu pierwszym wózkiem był Stokke Trailz w kolorze jasnoszarym. Czy się brudził? Dokładnie tak, jak każdy inny wózek. Czy było to bardziej widoczne? Nie powiedziałabym. Dopóki nie wytarzali nam go w smarze na lotnisku ani Paweł nie rozlał na niego kubka kawy, było naprawdę okej. Na mniejsze zabrudzenia wystarczy byle ściereczka z wodą, a na większe, raz na jakiś czas, zawsze zostaje pralnia. Wydatek niewielki, a jednak człowiek może mieć taki wózek, jaki tylko chce. 2. Nie bierz ciemnego, bo dziecku będzie smutno Ja nawet nie chcę myśleć, co muszą przeżywać te wszystkie maluszki, którym rodzice kupują te okropne, czarno-białe zabawki albo książeczki kontrastowe. No po prostu zgroza! A tak całkiem serio: szczerze wątpię w to, że noworodki i niemowlęta zdają sobie sprawę z tego, które kolory uchodzą za smutne, a które za wesołe. Co więcej, nawet dorośli nie są tutaj zgodni. Masa osób kocha przecież czerń i wydawało mi się, że dawno już minęły czasy, kiedy kolor ten niósł za sobą jakieś skojarzenia depresyjno-żałobne. Jeśli wiec zastanawiacie się, jak wybrać wózek dla dziecka, darujcie sobie analizowanie kolorów i aktualnych trendów. Bierzcie taki, który Wam się podoba, bo Wasze dziecko naprawdę będzie mieć to w głębokim poważaniu. 3. Nie bierz dużego, bo nie będziesz się mieścić w windach I tutaj znowu muszę się odnieść do naszego pierwszego wózka, bo ten argument w pewnym sensie jest ważny. Stokke Trailz nie bez powodu nazywany jest czołgiem. Moim zdaniem to najwygodniejszy wózek dla dziecka (ta ogromna gondola!) i… ojca. Gorzej z matką, zwłaszcza taką, która waży 45 kg i mierzy jakieś 160 cm wzrostu. Wtedy rozmiar i ciężar faktycznie mogą być problemem. Czy nie mieściliśmy się jednak w windach? Raz, w starej kamienicy, ale we… Włoszech. W polskich – zawsze. Ale i w tej kamienicy wystarczyło wózek złożyć, żeby spokojnie do tej lilipuciej windy wszedł. Natomiast faktycznie w marketach trzeba było iść do kasy rodzinnej albo dla osób z niepełnosprawnościami, bo nie było opcji, żeby normalnie zmieścić się w bramkach. No ale coś za coś. Wygoda dziecka vs. wygoda rodzica. 4. Nie bierz małego, bo dziecko za szybko z niego wyrośnie Może jeśli komuś rodzi się na dzień dobry pięciokilogramowe dziecko, to faktycznie. W przeciwnym razie – nie przejmowałabym się tym aspektem tak bardzo. Zwłaszcza, jeśli ojcem dziecka nie jest żaden koszykarz. Na pewno plusem małych wózków jest ich lekkość i zwrotność. My akurat dużo jeździmy po Polsce, trochę latamy też samolotami i mały, typowo miejski wózek w takich sytuacjach to naprawdę zbawienie. A zatem to, co dla kogoś może być minusem, dla kogoś innego prędzej będzie plusem. 5. Nie bierz drogiego, bo dziecko może nie lubić jeździć w wózku A może też lubić i wtedy co? Nasz Staszek zaraz będzie miał cztery lata, a z wózka korzysta właściwie codziennie. Nie wiem, czy nie lepiej już kupić droższy z myślą, że najwyżej bez większej straty się go odsprzeda. A moje doświadczenie pokazuje, że łatwiej jest sprzedać produkty z wyższej półki niż te z najniższej. Zresztą, nie wyobrażam sobie, że moje dziecko nie chce jeździć w wózku. Przy naszym zamiłowaniu do spacerów i podróży byłby to naprawdę spory problem. Na szczęście takie dzieci znam tylko z opowieści i mam szczerą nadzieję, że nasze nie pójdzie w ich ślady. 6. Nie bierz taniego, bo szybko się zniszczy Tak dla przeciwwagi ;-) I – żeby nie było – ja się z tym argumentem w zasadzie zgadzam. W przypadku wózków cena bardzo często idzie w parze z jakością i na tanie wózki nigdy nawet nie patrzyłam. Natomiast uważam za piękne to, jakie argumenty przewijały się w dyskusjach o tym, jak wybrać wózek dla dziecka i jak często wzajemnie się wykluczały. 7. Nie bierz takiego na małych kołach, bo nie pojedzie po lesie Pojedzie, pojedzie, tylko się rodzic zajedzie. Małe koła świetnie sprawdzają się w mieście, na chodnikach i w galeriach handlowych. Więc jeśli radę kierujemy do kogoś, kto mieszka gdzieś w leśnej dziczy, to jasne, ma to sens. Ale jeśli ktoś ogranicza korzystanie z wózka głównie do spacerów po warszawskim Wilanowie (albo jakiejkolwiek innej dzielnicy w jakimkolwiek innym mieście, w którym ludzkość wynalazła chodniki), to i z małymi spokojnie sobie poradzi. 8. Nie bierz takiego na dużych kołach, bo będzie za ciężki Za to dziecko będzie miało genialną amortyzację i nie obudzi go ani jazda po lesie i wystających korzeniach, ani po kostce brukowej. Ponownie: coś za coś. 9. Nie bierz tego w monstery, bo to oklepany wzór Nie muszę mówić, że była też masa wiadomości o treści „bierz ten w monstery, bo to najmodniejszy wzór”? ;-) Ja wiem, że każdy chce jak najlepiej, ale to pięknie pokazuje, że rady kierujemy nie pod kątem osoby, której chcemy doradzić, tylko… swoim własnym. Bo jeśli ktoś mnie zna choć minimalnie, to wie, że od lat jestem ogromną fanką monster. Do tego stopnia, że mam w nie notesy, pościele, miewałam nawet paznokcie. W zasadzie więc taka rada nie tylko jest do mnie niedopasowana, ale i mnie trochę obraża. 10. Nie bierz tego w kwiaty, bo osy się będą zlatywać Niewiele już pamiętam z lekcji biologii, ale w zlatywaniu się owadów do kwiatów niebagatelne znaczenie ma chyba także nektar, pyłek, zapach. Gdyby rzeczywiście wystarczył sam kwiat z materiału, cmentarze byłyby pełne rozżalonych do szpiku kości owadów. Co więcej, sama mam trochę ubrań w kwiaty i nigdy nie zlatywały się do mnie owady. No i naprawdę, jak wybrać wózek dla dziecka, kiedy wypadałoby patrzeć na aż tyle zmiennych? Czy – idąc tą drogą – do auta w hydranty zlatywałyby się psy? A do wózka w banany (serio, jest taki!) – jak nic przybiegałyby w zoo wszystkie małpy? ;-) JAK WYBRAĆ WÓZEK DLA DZIECKA? SŁUCHAĆ SIEBIE, NIE INNYCH Oczywiście, wnioski były do przewidzenia. Pojawiło się bardzo dużo wzajemnie wykluczających się rad, to raz. Dwa, że ich autorzy w ogóle nie brali pod uwagę tego, jaki mamy gust, podejście do kolorów/wzorów czy tego, gdzie mieszkamy. Oczywiście, trudno mieć o to pretensje, choć wydaje mi się, że jeśli obserwujemy kogoś w social mediach, to taką wiedzę ekspresowo da się wyłapać. Natomiast bardzo, ale to bardzo fajnie było tego wszystkiego wysłuchać. Zobaczyć, jak skrajnie różne mogą być punkty widzenia nawet w kwestiach tak niby błahych, jak wózek. A uprzedzając ewentualne pytania: jasne, że zdradzę, jaki wózek finalnie wybraliśmy. Najpierw jednak wolimy zdradzić płeć, żeby znowu nie mnożyć niepotrzebnych domysłów. Bo już mogłam przeczytać ze sto razy, że jeśli wybiorę w liście, to na pewno będzie chłopiec, a jeśli w kwiaty, to na pewno dziewczynka. I może nie byłoby w tym myśleniu nic złego, gdyby nie fakt, że mamy 2021 rok, a ja wyraźnie i wielokrotnie zaznaczałam, że u nas taki podział nie działa ;-) BONUS OD HEJTERKI A na koniec piękna wiadomość, jaką dostałam od Julii, lat 11. Niżej screen, żeby nie było, że sama sobie to wymyśliłam: No więc tak. Po pierwsze, żaden z wózków, które mi się podobają, nie kosztuje 10 tysięcy godzin. W ogóle godzin czego? Robót w kamieniołomach? Mało tego – żaden też nie kosztuje 10 tysięcy złotych. Nie znam przeliczników dla innych walut, więc dalej nawet nie będę strzelać. Niemniej, gdyby kosztował 10 tysięcy złotych, a ja miałabym zarówno pieniądze, jak i ochotę, żeby sobie taki wózek kupić, to chyba wciąż nic nikomu do tego? Zaglądanie innym do portfela nie jest ani zdrowe, ani zbytnio stosowne. Po drugie, w naszym małżeństwie wspaniale gotuje mój mąż i bez problemu wymieniamy się domowymi obowiązkami. Swoją drogą, jestem bardzo ciekawa, czy mężczyzna dostałby podobną wiadomość? Że jakim prawem zrobił żonie dziecko, skoro nawet gotować nie umie? Czy może cofnęliśmy się o kilkadziesiąt lat i nadal uważamy, że od gotowania jest w związku kobieta? Po trzecie, nie wiedziałam, że do brania się za dzieci konieczna jest umiejętność gotowania. My po prostu uprawialiśmy seks ;-) Zdjęcia: Agnieszka Wanat Stokke Tripp Trapp + zestaw Baby Set + tacka - rosnące krzesełko do karmienia z akcesoriami. Już od 1 793,00 zł. Dodaj do koszyka. Chicco Baby Hug Pro 5w1 - wielofunkcyjne łóżeczko dla dzieci. Już od 1 329,00 zł. Dodaj do koszyka. Stokke Nomi z Baby Set - krzesełko z zestawem dziecięcym. Już od 1 348,00 zł. Maksymalne obciążenie (kg) Brak towaru Opis pojazdu Farmer Truck czerwony ( Twoje dziecko uwielbia bawić się w farmera, a może fascynują go maszyny rolnicze? Jeżeli odpowiedź na to pytanie jest twierdząca to na pewno zainteresuje Cię nasza... Brak towaru Opis pojazdu Farmer Truck niebieski ( Twoje dziecko uwielbia bawić się w farmera, a może fascynują go maszyny rolnicze? Jeżeli odpowiedź na to pytanie jest twierdząca to na pewno zainteresuje Cię nasza... Brak towaru Opis pojazdu Farmer Truck czarny ( Twoje dziecko uwielbia bawić się w farmera, a może fascynują go maszyny rolnicze? Jeżeli odpowiedź na to pytanie jest twierdząca to na pewno zainteresuje Cię nasza... Brak towaru KOPARKA NA AKUMULATOR + KASK Koparka to marzenie każdego małego chłopca. Pojazd zasilany jest na akumulator, jeździ do przodu i do tyłu. Posiada duże stabilne koła, wykonany został z bezpiecznych materiałów w żywej... Brak towaru POJAZD NA AKUMULATOR KOPARKA Z KASKIEM Koparka elektryczna jeździk to wspaniała zabawka dostarczająca dzieciom wielu chwil radości. Taki pojazd jest zwykle marzeniem małych chłopców, ale wśród dziewczynek znajdzie... Pojazdy na akumulator dostępne w naszym sklepie są mniejszą wersją tych, z których korzystają dorośli. W ofercie znajdziesz znane i lubiane samochody, quady, motory, traktory, a także koparki na akumulator. Twoje dziecko jest małym pasjonatem motoryzacji? Sprawdź, jak sprawić mu wielką radość. Traktor na akumulator – dobra zabawa dla dzieci Dlaczego warto zdecydować się na zakup zabawki, jaką jest traktor na akumulator dla dzieci? Będzie to niesamowita frajda dla Twojego malucha. Usiądzie w rolniczym pojeździe i na czas zabawy stanie się doświadczonym farmerem. Traktory dostępne na rynku wykonane są z niezwykłą starannością. Przed zakupem warto sprawdzić, czy posiadają odpowiednie certyfikaty i spełniają normy bezpieczeństwa. Wtedy jako rodzic nie musisz obawiać się o swoją pociechę. Traktory mogą być wyposażone w dodatkową przyczepę, a także zmienić się w koparkę, gdy zdecydujesz się na model z przednią łyżką. Pojazdy na akumulator wyposażone są w silnik elektryczny. Jest on zasilany właśnie akumulatorami. Dużym atutem tych zabawek jest to, że dziecko prowadzi je samodzielnie. Rodzic może jednak w każdym momencie przejąć kontrolę nad zabawką za pomocą specjalnego pilota. Koparka na akumulator – nie tylko do jeżdżenia Auta na akumulator to dla Twojego dziecka zbyt monotonna zabawka? Chcesz pobudzić w nim małego inżyniera? Jako operator koparki będzie miał okazję rozwinąć wyobraźnię i wybudować coś niezwykłego. Obsługa ramienia i łyżki w dziecięcych pojazdach jest niezwykle intuicyjna. Dzięki temu dziecko w prosty sposób może przetransportować różne elementy. Dla dodatkowego bezpieczeństwa koparka na akumulator dla dzieci wyposażona jest w pasy bezpieczeństwa. Wszystko po to, aby żadna zabawa nie była zagrożona wypadkiem. Sprawdź ofertę zabawek!Zobacz więcejShow less .